piątek, 18 maja 2012

V

Gadałyśmy do momentu wysiadki.  Od przystanku do szkoły był kawałek. Szłyśmy szybkim krokiem i niebawem byłyśmy już w szkole. Gdy weszłyśmy do klasy pani jeszcze nie było. Usiadłyśmy do ławek i rozpakowałyśmy podręczniki. Po chwili usłyszałam stukot obcasów, a chwilę później w drzwiach ukazała się Pani Mcgonagall. Usiadła przy biurku i otworzyła dziennik.
- Zapyta mnie. O boże. Ja nic nie umiem!- powtarzała za moimi plecami Sylwia.
- Hm..-zamyśliła się nauczycielka- Simpson, George, BERENDT
- Fuck.- szepnęła Sylwia.
- Weź telefon.
Podeszła z dziewczynami do tablicy odrobinę niepewnie. Na podręcznikach i teczkach- które wzięła ze sobą- miała telefon. Nauczycielka kazała przetłumaczyć tekst z włoskiego na polski. Był to fragment jakiegoś dramatu. Ja ponieważ byłam najlepsza z włoskiego potrafiłam. Napisałam Sylwii w SMS' ie tłumaczenie. Sylwia przeczytała SMS, spojrzała na tablicę i zaczęła się jąkać.
- Oddaj komórkę!- warknęła Mcgonagall. Sylwię zamurowało tak i mnie z resztą. Wydarła jej telefon z ręki. Zaczęła się rozglądać po klasie. Nagle usłyszałam swój dzwonek. Nauczycielka podeszła do mnie.
-  Nie odbierze panienka?- powiedziała z szyderczym uśmiechem- Telefon- wyciągnęła ku mnie rękę. Oddałam komórkę bez awantur.
- Na miejsce!- rzuciła w kierunku dziewczyn z pod tablicy.
- Ness, przepraszam- szepnęła do mnie po drodze Sylwia.
- Nic się nie stało.
Po lekcjach poszłyśmy do szatni. Przebrałyśmy się i wyszłyśmy ze szkoły. Przed szkołą stały dwa motocykle. Na jednym siedział Kobra. Nadia, która z nami szła ruszyła w kierunku drugiego chłopaka. Rzuciła mu się na szyję. Szłam coraz wolniejszym krokiem. Aż w końcu doszłam do nich. Dziewczyny się porozchodziły.
- Nadia! Co ty wyrabiasz?!
- Ness uspokój się.
- Właśnie NESS uspokój się- rzekł Kobra- Umówili się tylko. To chyba nic złego.
- Właśnie!- odparła Nadia z wdzięcznością na twarzy.
- A rób sobie co chcesz! Ja spadam.
- Nie idziesz z nami?- zapytał czule Kobra.
- Nie dzięki. Wolę cie unikać jak tylko mogę.
Podeszła do mnie Nadia i pocałowała w policzek, jak to miała w zwyczaju.
- No to do jutra- szepnęła.
- Do jutra.
Nie opodal szkoły stał już samochód mamy. Wsiadłam do niego jak gdyby nigdy nic. Nie mówiłam mamie o tym co zrobiłyśmy w szkole.

2 komentarze:

  1. To słynne F-U-C-K. ^^
    Oj oj Kochanie :)
    Ryzyk Fizyk jak to mówią xd
    KOCHAM To :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, ze taki krótki ;/

    OdpowiedzUsuń